środa, 9 października 2013

Nowy Szczyt na Nowy Rok 2009 (Świnica)

Od jakiegoś czasu spędzamy sylwestra z klubem STKN, o którym już pisałam TU. Jako że jest to klub turystyczny, sylwester połączony jest z turystyką (a przynajmniej jego poranno-popołudniowa część). A gdzie najlepiej ów "turystykę" uprawiać?..No w górach oczywiście. W efekcie co roku spędzamy sylwestra w szkołach położonych w górskich miejscowościach.
Ale jak tu siedzieć spokojnie po Sylwestrze będąc w takich okolicznościach przyrody?? Do tego Tatry są tak blisko, aż wołają "choć, choć"..więc poszliśmy. Tyma razem decyzja padła na Świnice. Pojechaliśmy w 3, my i Maciek.




02.01.09 zebraliśmy się ze szkoły i pognaliśmy w kierunku Schroniska "Murowaniec", tak aby na następny dzień zdobyć Jej Wysokość Świnicę (2301m.n.p.m). W schronisku byliśmy dość późno, do tego sama droga była wyjątkowo wykańczająca. Zimno, śnieg i wiatr nie nastrajał nas optymistycznie.
Ze zmartwienia o pogodę na następny dzień i powodzenie wyprawy nawet włosy mi osiwiały..na szczęście efekt utrzymał się tylko do momentu wejścia do ciepłego schroniska.


Rano zaraz po przebudzeniu, pogoda też nie powalała na kolana..


na szczęście był to tylko niewinny żarcik pogodowy, bo za chwile chmury zniknęły, a pogoda zrobiła się wymarzona!


Wybraliśmy drogę przez Przełęcz Liliowe, więc po drodze mieliśmy dolną stacje kolejki na Kasprowy. Takie ułatwienie, tyle czasu zaoszczędzonego, no i przede wszystkim o tyle mniej łojenia pod górę. Oooo rany jak kusiło żeby tą kolejką wjechać. Byliśmy tam na tyle wcześnie rano, że kolejka jeszcze była zamknięta ale przecież nie tak długo trzeba by czekać na na jej uruchomienie. Wygrał Piotrek, który nie pozwolił nam na odruch lenistwa. Poszliśmy dalej.


Widoki w drodze na Świnicę rozkładają na łopatki. Jest tam bajecznie!


Droga sama w sobie jest w miarę łatwa, jest stromo, trawersy czasami podnoszą poziom adrenaliny ale nie ma tam wielkich trudności.


Szczyt Świnicy zdobyliśmy po 5 godzinach. Najbardziej dłużyła się droga do Liliowego, ale samo zdobywanie szczytu było czysta przyjemnością. Pokonywaniem swoich słabości i strachu..bo ten jednak przy takiej ekspozycji się ujawniał.


Na szczycie było pusto, tylko my. Mało tego, na szlakach było prawie bezludnie, Tatry praktycznie tylko dla nas...czyż to nie piękne? Czasami widać było jakiegoś turystę ale pierwszego spotkaliśmy dopiero na zejściu. Bardzo ucieszyłam się ze spotkania kogokolwiek,  przynajmniej mieliśmy możliwość zrobienia sobie zdjęcia w pełnej ekipie.


Na Przełęczy Liliowe byliśmy podczas zachodu słońca. Idealny czas na odpoczynek i herbatkę.



Czas przejścia z odpoczynkami i podziwianiem okoliczności przyrody:
Murowaniec - Przełęcz Liliowe ok 1,5h (     ,     )
Liliowe - Szczyt Swinicy ok 3,5h (     )
Szczyt - Liliowe ok 1,5h  (     )
Liliowe - Murowaniec 1,5h (      ,     )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz